11.30 czasu lokalnego, ucałowaliśmy Ziemię Matkę w sam Bangkok...
Gorące powietrze przy wyjściu z samolotu o temperaturze 35 st.C uderza w nas bez sentymentów. Jedyny ratunek to najbliższe kilkanaście minut w klimatyzowanym budynku portu lotniczego. Teraz szybki odbiór bagaży, zakup zimnych napoi i startujemy do taksówek. Po negocjacjach z dyspozytorką ustalamy 700 bath’ów za kurs na Kao Sahn. Jak zwykle w takich sytuacjach później się okazuje, że powinniśmy zapłacić max. 300 bath’ów – pierwsze frajerskie mamy z głowy i obiecujemy sobie, że więcej się nie damy. Po godzinie jesteśmy w Hotelu Lamphu 400 metrów od Kao Sahn. Przydział wcześniej zarezerwowanych pokoi, szybki prysznic, rozpakowanie plecaków i jazda do miasta. Z Sebą, Mateuszem i Karoliną (grupą, która dotarła do Bangkoku już wczoraj) umawiamy się w knajpie, od której zawsze ruszamy na podbój Azji. Szybkie piwko, Pad Thai, wymiana informacji i rozchodzimy się po uliczkach. Jesteśmy bardzo zmęczeni i w łóżkach lądujemy wcześniej niż zwykle ok. 20.00. Przecież w Polsce jest już 2.00 w nocy…
Piotrek
Relacja Video cz.2
http://www.youtube.com/watch?v=2F6R6xgLK-Y