6.30 Start do Kambodży

I znowu wstajemy jak do huty, 6.00, przecież jesteśmy na wakacjach. Szybkie śniadanie i czeka na nas bus z Klimą. To super tyko szkoda tylko że ciasno – przed nami Kambodża. Jedziemy do granicy, na początku śpiewy ale z czasem zmienia się to w spanie i chrapanie. Po kilku godzinach docieramy do wyglądającej na punkt paszportowy gdzie za wizę płacimy 30 dolarów , która kosztuje 20 dolców – normalka łapówa :P uczepia się nas koleś, który mówi że nas przeprowadzi przez granicę. Pieszo z plecakami jakieś 1,5 km a w słońcu ze 40 stopni. Bus zostaje na granicy a my dalej z buta …nerwy puszczają ..pot się leje ..Gruby opierdala przewodnika , przecież nie jesteśmy zwierzętami pędzonymi na rzeź …Po długim czasie udaj się nam przekroczyć granice a busa nie ma… tylko podmiejski autobus z naturalną Klimą. Wsiadamy otwieramy browary i humorek wraca . Jedziemy jakieś 30 km – zatrzymujemy się na terminalu przesiadkowym . Tam się okazuje, że kierowca nie pojedzie z nami do Siem Reap bo mu się nadzwyczajnej w świecie nie opłaca …ogarnia nam taxi za friko. Wbijamy się po 3 osoby i witaj KAMBODŻO!!!!
A ona taka inna …wszędzie u ludzi rogal na twarzy i cudne kobiety jak złoto :O) mamy po drodze tankowanie i tam zaopatrujemy się w "Super whisky" za ONE dolar ONLY :p ALE berbelucha ….smakuje jak paliwo lotnicze... ale co tam trzeba się odkażać od środka. Po kilu godzinach docieramy do Siem Reap i od razu zaczepiają nas na tuk – tukach. Obiecują nam pierwszy dzień za gratis w poszukiwaniu hotelu natomiast następny dzień za Cash jedziemy do Angkor Wat. Znajdujemy hotel za 16 dolców – ogarniamy kąpiel krótki relax i ruszamy w miasto na jedzenie. Jemy wspólną kolację i czas na upragniony sen.

Seba

Zdjęcia (74)

Komentarze (0)