Szybkie poranne śniadanie i o 9.30 startujemy tuk-tukami w drogę. Dzisiaj zaplanowaliśmy świątynię Buddy i podobno fajny wodospad. Po 10 minutach podjeżdżamy pod hotel gdzie wykupujemy bilety wstępu do Parku Narodowego, a nasz przyjaciel z Kambodży proponuje nam zamiast Tuk-tuka przejazd 50 km klimatyzowanym busem za 55$. Jak się później okazuje to bardzo dobry pomysł, wysoka temperatura i bezdroża, po których się poruszaliśmy były dobrzy jęcia tylko w busie. Podróż trwa ponad godzinę. Zatrzymujemy się przy przydrożnych stoiskach robiąc zdjęcia i kupując zimne napoje. Świątynia jest na szczycie góry. Prowadzą do niej długie schody, na których siedzi wielu żebrzących i weteranów wojny domowej w Kambodży.
Po godzinie ruszamy polną drogą nad obiecany wodospad. Pierwsza część owego wodospadu to skała wysokości 5 metrów gdzie ogromne ilości przelewającej się wody starają się wcisnąć człowieka w podłoże, … no w najlepszym wypadku ściągnąć mu po prostu kąpielówki do kolan. Po kilku minutach naszej kąpieli okazuje się, że największą atrakcją tego wodospadu jest nasza grupa, a zwłaszcza dziewczyny w strojach kąpielowych. Otaczają nas na brzegu zarówno „lokalesi” jak i japońskie wcieczki… Zdjęć …., że ho, ho!!!!
Po jakimś czasie okazuje się, że poniżej tej części wodospadu czekają nas jeszcze większe atrakcje. Schodzimy długimi, drewnianymi, chyboczącymi się schodami… WARTO BYŁO! Druga część wodospadu!!! Na dole niewielki zbiornik wody z przyjemnym żółtym piaskiem na dnie, a powyżej… wielki 20 metrowy prysznic!!!!!!
Stanęliśmy jak wryci, ale nie trwało to długo bo już za chwilę gramoliliśmy się po skałach korzystając z cudu natury. Woda spadająca z takiej wysokości wbijała się w nasze ciało niczym małe igiełki, ...ale było warto!
Podróż zakończyliśmy ok. 16.00, a dalszą część dnia spędziliśmy włócząc się po mieście, jedząc, pijąc i kupując drobiazgi.
Bus nad wodospad 8 osób – 55$
Koszulka Angkor Wat na Nocnym Markecie (średniej jakości) – 2 szt. za 5$
Piotrek