Początek podróży był obiecujący - śniadanie, nakręcenie ostatniego zbiorowego filmiku do naszej filmoteki i spokojny przejazd łódką na drugą stronę wyspy gdzie czeka na nas łódź motorowa. Schody zaczęły się dopiero później. Kiedy odpaliliśmy silniki, okazało się, że cała podróż (prawie 2h) będzie się odbywała pod wiatr, czyli w przeciwną stronę niż faluje może. Utrzymanie się w związku z tym na dziobie i nie odbicie sobie pewnej części ciała graniczyło z cudem, choć kilku śmiałków się znalazło, aby mimo niedogodności załapać jeszcze ostatnie promienie słońca.
Po dotarciu na brzeg oczekiwał na nas bus, którym pojechaliśmy do Trangu.